piątek, 2 stycznia 2015

07. Nie mogę znaleźć powodu, by odejść



Mamy przed sobą perspektywę wieloletniego życia. Nie wiemy, czy dożyjemy dwudziestu lat czy stu dwudziestu. Dzień ani godzina naszej śmierci nie jest nam znana, chyba, że sami zaplanujemy własną śmierć. Sześćdziesiąt lat wydaje się długim okresem. Ale prawda jest taka, że wielu z nas nie zauważa, jak życie przecieka mu między palcami. Godziny zamieniają się w minuty, miesiące w dni. Zanim się obejrzymy, minie kilkadziesiąt lat, a w naszych głowach zrodzi się myśl "Ale te lata zleciały". Nie zdajemy sobie sprawy jak wiele minut, godzin czy dni marnujemy w naszym życiu na coś mało pożytecznego. 
Wszystko da się nadrobić. Na przykład lekcje i materiał podczas opuszczonych dni w szkole, ale poświęconego czasu nigdy nie odzyskamy. On minął i musimy się z tym pogodzić.
Dla niektórych kilkadziesiąt lat życia to wspaniała perspektywa, jeśli ma przy swoim boku osobę, z którą chcę się ze starzeć. Inni natomiast mają ze sobą swoje demony. Nie zaszufladkuje się ich i nie będzie się żyło, jakby te demony się rozproszyły. Nigdy nie dadzą nam spokoju. Będzie się wydawało, że gdzieś zniknęły, będziesz miał tą chwilę radości, aż w końcu jeden z tych koszmarów postuka cię palcem w ramię i powie: "Hej. Tutaj jestem. Nigdy cię nie zostawię, pamiętaj".
Zastanówmy się nad naszym życiem. Nad tym jak chcemy aby ono wyglądało. Zanim podejmiemy decyzję, poświęćmy trochę czasu, aby poważnie się nad tym zastanowić. Możesz wybrać dobrze, jeśli kierunek swojego postępowania przestudiujemy kilka razy. W pośpiesznym postępowaniu możemy popełnić wiele błędów, być może zranić wiele ludzi. I być może nie zdołamy tego naprawić, a demony wproszą się do naszego życia i zostaną do końca. 
Być może, ale tylko być może, będą zganiały sen z twoich powiek, a gdy zaśniesz, wpełzną do twojego umysłu, tworząc koszmary. Nie będziesz wiedział jak sobie ze wszystkim radzić, aż twoim jedynym rozwiązaniem będzie podcięcie sobie żył, zaciśnięcie pętli na szyi, skoczenie z mosty czy pod pędzący tramwaj.
~*~
Miedzianowłosy chłopiec wbiegł do dużego domu, a towarzyszący mu śmiech rozniósł się po całej posiadłości. Był już wieczór i wiedział, że jego tatuś niedługo przyjedzie, aby go stąd odebrać. Pojadą do domu, tatuś go wykąpie, opowie bajkę i pójdzie spać.
Wpadł do kuchni zdyszany, gdzie jego babcia piekła mu ciasteczka z kawałkami czekolady. Za nim do pomieszczenia wszedł blondyn, który zbliżał się już do pięćdziesiątki. Mimo swojego wieku, jego uroda nie przeminęła. Złożył na ustach żony czuły pocałunek i napełnił dwie szklanki zimnym sokiem.
 Wykończysz mnie  zaśmiał się, spoglądając na wnuka.  Nie jestem taki młody jak twój ojciec.
 Ale i tak nieźle się trzymasz.  Kobieta puściła mu oczko i włożyła blachę do piekarnika. Ustawiła odpowiednią temperaturę i czas.
 Jestem w końcu lekarzem, wiem jak o siebie dbać,  Rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i posadził sobie chłopca na kolanach.
Ktoś zadzwonił do drzwi.
 To pewnie Edward.  Esme wytarła ręce w ściereczkę i wyszła, aby otworzyć.
Nie myliła się. Wróciła po krótkim czasie ze swoim synem, który trzymał w rękach pudełko, przepasany czerwoną wstążką. Na górze była kokardka. Na twarzy mężczyzny był uśmiech, ale już na pierwszy rzut oka było widać, że jest zmęczony.
 Co to? – zapytał podekscytowany chłopiec, zrywając się z kolan dziadka. W jego zielonych oczkach błyszczały iskierki.
 Prezent.  Edward kucnął, stawiając pudełko na podłodze. Rozwiązał kokardkę. – Otwórz.
Nie było potrzeby powtarzać mu tego po raz kolejny. Uniósł szybko wieko i pisnął zadowolony.
 Dzienkuje!  Zaklaskał w rączki, a potem wyciągnął szczeniaka z pudełka. Miał już na sobie czarną obrożę, a przy niej nazwisko i numer telefonu właściciela, tak na wszelki wypadek.  Jest ślicny! – Psiak zaczął lizać chłopca po twarzy, co wywołało jego radosny śmiech.  Ble! Psestań!  Odepchnął szczeniaka, ale ten znowu się na niego rzucił.
Edward obserwował tą scenkę z uśmiechem. Uwielbiał spełniać zachcianki swojego synka, ale nie chciał go za bardzo rozpieszczać. Ale szczeniak nie wydawał mu się żadną przesadą, szczególnie, że Ian prosił go już od dawna, aby kupił mu pieska. Poza tym określamy mianem najlepszego przyjaciela człowieka. Wolał, aby jego syn bawił się z psem niż całe dnie siedział na kanapie, oglądając telewizje.
 Teraz musisz o niego dbać  powiedział, odsuwając pudełko na bok. Esme je wzięła od razu i wyniosła.  Jak go nazwiemy?
– A to chłopiec, cy dziewcynka?  Spojrzał na ojca, siedząc na podłodze i ciągnąc psa za obrożę.
 Chłopiec  zaśmiał się i pocałował synka w czółko.
 To... Bo!  Uśmiechnął się szeroko.
– Dobrze, będzie Bo.  Trochę dziwaczne imię, według niego, jak dla psa, ale nie interesowało go to. Skoro jego mały chłopiec tak chciał, to tak właśnie będzie.
 Gdzie bendzie spał?
 Jeszcze zobaczymy kochanie. Na razie jest malutki, to będzie spał z nami w domu, a jak trochę podrośnie, to razem zbudujemy mu wielką budę, zgoda?
 Pewno!  Pokiwał energicznie głową i przytulił się do ojca, cmokając go w policzek.  Dzienkuje tatusiu.
– Nie ma za co skarbie.  Pogłaskał malca po plecach.  Wracamy do domu?

Pół godziny później wszedł do przestronnej willi, z Ian'em na rękach, a szczeniak dreptał za nimi, wesoło merdając ogonkiem. Chłopiec nie mógł oderwać zielonych oczu od swojego prezentu.
 Zjemy kolację, wykąpię cię i idziemy spać, tak?  Edward posadził syna na krześle, a pudełko z ciastkami od Esme postawił wysoko na szafce.
 Mhm. Kcem płatki cekoladowe. I das trochę ciastecek?  Zeskoczył z krzesełka i usiadł na podłodze, aby bawić się z psem.
– Dam, dam. Poczekaj tutaj.  Pocałował synka w czółko i zszedł do garażu. Z bagażnika wyjął kilka rzeczy, które kupił dla Bo, w tym karmę. Wniósł je do domu i zatrzymał się w drzwiach kuchni.
 Ian... Co wy zrobiliście?  Próbował wyglądać na złego, ale i tak nie mógł. Uśmiechnął się szeroko.
Jedzenie było porozrzucane po podłodze. Chyba wszystko co Ian'owi udało się wyjąć z szafek i lodówki. Będzie miał w cholerę sprzątania.
 Bo był głodny!  Przytulił do siebie psiaka.  Jesteś tatusiu sły?
 Nie skarbie  zaśmiał się. Odstawił rzeczy i wziął malca na ręce.  Zapewniłeś mi bardzo dużo sprzątania i kolejne zakupy. I nie tylko ciebie będę musiał umyć.  Spojrzał w dół, na szczeniaka. W jego sierści było jedzenie. Psiak zaszczekał wesoło.
 Kooocham cię tatusiu!  Objął ojca za szyję i przytulił się do niego mocno.
 Ja ciebie też kocham skarbie  szepnął, przyciskając wargi do jego czoła.
Planował później zostać ojcem. Dopiero gdy uda mi się ukończyć studia, zrobić karierę. Jego plany szlag trafił, ale nie było choćby chwili, aby się nie cieszył z takiego rozwoju wypadków. Ian był dla niego całym światem. Był dla niego gotów zrobić wszystko. Zabić kogoś, a nawet zabić siebie. Wszystko, aby tylko chronić swój największy skarb.
Nie mógł sobie teraz wyobrazić, jak wyglądałoby jego życie, gdyby ten mały chłopiec nie wkroczył do jego świata.
~*~
Słyszała czasem rozmowy. Zastanawiała się jednak czy naprawdę się tak dzieje, czy też te głosy to wytwór jej wyobraźni. Próbowała poruszyć choćby małym palcem, ale nie mogła się odnaleźć we własnym ciele. Głowa ciągle jej boleśnie pulsowała.
 Jej stan się nie poprawia.  Usłyszała męski, zachrypnięty głos. Już wcześniej go słyszała. Przynajmniej tak jej się wydawało.
 Sądzi pan, że wyjdzie z tego?  Tę kobietę też słyszała. Jeśli naprawdę słyszała cokolwiek.
 Jest młoda i wydaje się silna. Miejmy nadzieję, że tak. Na razie musimy czekać, aż się wybudzi.
Głosy zaczęły przechodzić w szmery, aż w końcu znowu zapadła się w tą nieznajomą otchłań.

Kiedy kolejny raz się "obudziła", było inaczej. Przede wszystkim, wiedziała gdzie są poszczególne części jej ciała. Potrafiła zacisnąć pięść, chociaż wymagało to ogromnego wysiłku z jej strony. Taki drobny gest, a zabierał dużo siły. Niestety, odnajdując się we własnym ciele, zaczęła także czuć ból. Nie znała jego źródła. Po prostu bolało ją wszystko. Nogi, ręce, a wydawało się, że nawet włosy, aż po ich końcówki. 
Rozprostowała dłoń i palce, odczekała chwilę, aby jej siły chociaż odrobinę wzrosły, a potem otworzyła oczy.
____________________________________________________________
Witam!
Rozdział planowałam wstawić w sylwestra, ale niestety, nie udało mi się to. Chociaż byłam u chrzestnego i miałam ze sobą laptopa, nie miałam nastroju aby rozdział skończyć. Miałam gorsze chwile tego dnia, ale zdarzały się też lepsze momenty, chociaż ich było mniej niż tych gorszych. No, nieważne. 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał : ) Skończyłam go tylko dlatego, że mój kuzyn kazał mi laptopa włączyć. W rozdziale dużo się nie działo, ale o to mi chodziło ^.^
No i oczywiście Bell w końcu się obudziła : )
Proszę was o szczere komentarze. One naprawdę wiele dla mnie znaczą :>

9 komentarzy:

  1. Brrr, jakoś nigdy nie lubiłam rozmawiać, czytać czy myśleć o śmierci :/ Ale jak tak widze, jak niektórzy z mojego otoczenia umierają tak szybko, to chcąc nie chcąc o tym myślę. No i jak tak czytałam ten początek o umieraniu u ciebie to też zaczęłam o niej myśleć... Niektórzy umierają za szybko, nawet niekiedy nie są przygotowani na śmierć. A ci, co decydują się targnąć na swoje życie moim zdaniem zachowują się głupio. Niekiedy wydarzenia, które pchają ich do tego są tak głupie i z pewnością nie są warte...
    No dobrze, koniec o śmierci, bo mi się nastrój już totalnie zepsuł. Teraz tylko o rozdziale, który zdecydowanie ma przyjemniejszą tematykę. Tak przyjemnie się czytało, że aż pożałowałam, że już się skończył :( jeszcze nie mieliśmy okazji dowiedzieć się czegoś więcej o relacjach Iana z dziadkami, zobaczyć, jak zachowują się w swoim towarzystwie. Już w sumie od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy pojawi się przynajmniej jakaś część rozdziału, w której zostanie to ukazane. I tak cudnie się czytało, że mi samej przypomniały się te dawne lata. Ale mi babcia nie piekła ciasteczek, bo ona prawie w ogóle nie gotuje :/ Ale za to dziadek zawsze zabierał mnie na plac zabaw, kiedy tylko byłam u niego z rodzeństwem. A jak byłam mała i jeszcze mieszkałam wraz z rodzicami u niego i babci, to chodził ze mną na spacery :) To były czasy...
    I nie dziwię się, że Edward w końcu zdecydował się kupić Ian'owi tego psa. W końcu zabawa z psem, a cały dzień siedzenia przed telewizorem... Wiadomo, jaki jest wybór :) Chociaż niektórzy rodzice wolą, aby dziecko siedziało przez cały dzień przed telewizorem, bo wtedy jest cicho i nie muszą się nim jakoś specjalnie interesować. A to niedobre. I później wszyscy się dziwią, że dzieci dziwnie się zachowują albo mają jeszcze zły wzrok w młodym wieku -.-
    I uwielbiam momenty, kiedy Edward jest sam z Ian'em *.* Kurcze, mieć takiego ojca to by każde dziecko chciało. Takiego, który nie krzyczy, jak się zrobi bałagam. I co z tego, że Edward będzie musiał później sprzątać? W końcu dziecko jest szczęśliwe, a to, że będzie musiał sprzątać i jechać na kolejne zakupy to pikuś.
    Ale nie no, tak na poważnie. Tak czytałam, a uśmiech sam gościł na mojej twarzy :D Wszystko miałam przed oczami, a widok Ian'a i brudnego pieska... Jak tu się nie uśmiechnąć?
    I Bella w końcu się obudziła :) Już nie mogę się doczekać momentu, kiedy Edward z nią porozmawia ^^
    Czekam już na ciąg dalszy. Weny i do napisania :) No i Szczęśliwego Nowego Roku! W końcu na to chyba jeszcze nie jest za późno ;)
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas mija, a to jak go wykorzystamy to nasza sprawa. Myślę, że jeśli się żałuje tego, co było kiedyś, to czas to zmienić i wziąć się w garść. Nawet jeśli mamy sześćdziesiąt lat i żałujemy, że w młodości nie zrobiliśmy tego, tamtego czy owego — zrealizuj to, a nie siedzisz i marudzisz, człowieku. Ileż się teraz słyszy, czyta o ludziach, którzy w kwiecie swojego wieku zaczynają podróże, skaczą z bungee czy inne szaleństwa. Człowiek jest stworzeniem silnym, mimo wszystko, i potrafi dziesięć lat straconych nadrobić w jeden rok.

    Ian jest słodki, jak widać ma nie tylko wspaniałego ojca, ale też doskonałych dziadków. Moim zdaniem, trzyletnie dziecko jest za małe na psa, ale to tylko moje zdanie. Edward dużo pracuje, a Ian pobył z Bo pięć sekund sam i już taki bałagan. Pies to nie zabawka, nie tylko przyjemność, ale też okropnie duża odpowiedzialność. Trzylatek nie będzie w stanie wychować sam psiaka, Edwarda często nie ma. Mimo wszystko, Bo jest ślicznym szczeniakiem.

    No i w końcu. Bella powróciła do żywych. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale opiszesz ich pierwszą rozmowę. Szczerze mówiąc, nie mogę się już tego doczekać.

    Kocham cię.
    CM Pattzy.
    http://at-your-command.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział!!!!!!!! Już się nie mogę doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdzial cudowny jak i cale opowiadanie czekam na nastepny tylko szybko

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek jest dla mnie powalający. Ocieka prawdą i to jest w nim cudowne. Temat śmierci od zawsze jest kontrowersyjny, ale musimy się z nią pogodzić, bo kiedyś i tak nadejdzie.
    Podoba mi się sposób, w jaki Edward opiekuje się swoim synem. Od zawsze uwielbiam czytać, gdy bohaterowie mają troskliwego ojca, bo to mnie bardzo wzrusza.
    Panna B. nareszcie się wybudziła. Ogłośmy światu tą radosną nowinę ;)
    Mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach pojawi się akcja.
    Jak zawsze czekam na rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam.
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze zdziwieniem zauważyłam, że mam zaległości ;) pseplasam :* skomentuję oba rozdziały, oki?
    O w mordę, SEKTA?! Ty sprytna Kapucynko ^^ Tego nie przewidziałam... xD ciekawe, czy James był w tej sekcie. I co się stało z Davidem i jego dziewczyną...? Kuraki, Twój geniusz rozwija się coraz bardziej ;) Czyżby dzięki Cobenowi? :P
    Wgl, to ciekawa jestem tatuażu Davida. Ostatnio mam hopla na tym punkcie :D Kupiłam sobie hennę i rysuję chińskie znaki itp ;3
    Heheh, Stacy jest niezastąpiona. Co Edi bez niej by zdziałał? Większość odwala kobieta :D zdecydowanie to najlepsza babka w tym opowiadaniu. Chyba polubię ją bardziej od Bells... Sorka xD
    Ooooch, Ian ma psiaka! Razem będą jeszcze bardziej rozrabiać, niż jakby byli oddzielnie... ciekawe, czy tatuś cierpliwie to wytrzyma. Bo ja bym pewnie wymiękła xD
    Nooo, wreszcie Bell budzi się do żywych! Ona też była e sekcie? O.O hahaha, teraz to dla mnie już wszyscy mogą być wplątani w takie rzeczy xD
    Dobra, kończę. Oglądałam se Skyfall, a teraz poczytam ,,Jedyną'' w moim lożu choroby i boleści... :/
    Czekam na NN :* wenki życzę :) i zdrowia, którego mnie niestety brakuje xD


    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Weszłam przypadkiem i normalnie.....no nie!! Zakochałam się po dwóch zdaniach. Te wstępy są cudowne. Każdy jest taki prawdziwy i właściwie jak to czytam to tylko mogę przyznać ci rację. Jakby według mnie było dokładnie tak samo, tylko nie potrafię tego tak pięknie ubrać w słowa. Sama nie wiem, który podobał mi się najbardziej. Może o zaufaniu. To sama prawda, czasami ciężko jest zaufać, a kiedy już nam się to uda, to ta osoba nie zawsze jest tego warta. I prawdą jest, że drugi raz zaufać się nie da, bo zapomnieć się nie da.Nawet jeśli bardzo byśmy chcieli to już nigdy nie będziemy tej osobie w stanie zaufać, tylko częściowo.
    Bardzo podobały mi się przemyślenia również z tego rozdziału. Często marnujemy tak cenny czas na jakieś głupoty, a przecież każda minuta jest ważna. Kiedyś obudzimy się mając już te dziesiąt lat i nic już nie będziemy w stanie zrobić. A śmierć przychodzi niespodziewanie. Może to być jutro, za miesiąc, rok albo siedemdziesiąt lat. Musimy żyć tak, by nie czuć, że to życie zmarnowaliśmy.
    Co do opowiadanie, bo troszkę się rozpisałam. Edward jest niezwykły. Naprawdę podziwiam go za to, że mimo ciężkiej przeszłości tak się podniósł i osiągnął sukces. Na pewno w dużej mierze jest to zasługa Ian'a. Nie dziwię się, że chce chłopcu zapewnić jak najlepsze dzieciństwo, żeby miał do czego wracać wspomnieniami. On sam nie może sobie pozwolić na takie luksusy. Dobrze, że znalazł się wśród ludzi, których stać na dobroć i bezinteresowną pomoc. Poza tym...ten malec jest taki uroczy, no jak go nie kochać?*.* Nie rozumiem tej Sary, no na litość boską jak można chcieć zabić swoje dziecko?! To się w głowie nie mieści.
    Wzbudzasz bardzo dużo emocji. Często uśmiechałam się czytając urocze rozmowy ojca z synem💗czy byłam poruszona jego wspomnieniami z dzieciństwa, przerażona podczas opisywanej "śmierci", bądź wściekła na takich bandytów. Ogólnie widać, że świetnie się odnajdujesz w tym opowiadaniu i pasuje ci taka tematyka.
    Mam ochotę napisać tu jeszcze tyle rzeczy, ale wydaje mi się, że zanudziłam cię już w połowie xd
    Naprawdę jestem pełna podziwu dla twojego talentu. Masz nową czytelniczkę i fankę:D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny;)
    Dużo weny życzę, trzymaj się ciepło<3

    Zapraszam w wolnej chwili;) loveeorfriendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jak miło ^.^
      Nie zanudziłaś mnie ani trochę swoim komentarzem :) Bardzo ci za niego dziękuję :) I oczywiście witam serdecznie w moich skromnych progach :)
      Wydawało mi się, zanim zakładałam AL, że wszystko mam już zaplanowane. Ale z biegiem czasu mam nowe pomysły co do tego bloga i zamierzam je realizować ^,^
      Masz rację, że tematyka mi odpowiada : ) W końcu dlatego założyłam tego bloga ^.^
      Obiecuję zajrzeć na twojego bloga w wolnej chwili :3 Teraz jest godzina 2 więc trochę za późno :c Ale wejdę! Przysięgam!

      s.w.e.e.t.n.e.s.s

      Usuń
  8. Twój blog został dodany do naszego spisu :)
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/p/fanfiction.html

    OdpowiedzUsuń