środa, 17 grudnia 2014

05. To życie jest wypełnione bólem



Nienawiść.
Uczucie powodujące wiele zniszczeń w naszym życiu.
Co je rozpoczyna? Poczucie zagrożenia? Zazdrość? A może krzywda, którą ktoś nam wyrządził? Nie ma jednego, jedynego powodu, dla którego obdarzamy kogoś właśnie tym uczuciem. Ale czy zawsze nasza nienawiść jest prawdziwa? Może tylko sobie ją wmawiamy, a tak naprawdę bardzo nam zależy na tej osobie?
Mając w swoim sercu nienawiść, jesteśmy źli. Dlaczego?
Bo to negatywne uczucie. Pragniemy złego losu dla drugiego człowieka. Jesteśmy w stanie wyrządzić komuś krzywdę.
Nienawiść nigdy nie zwiastuje niczego dobrego.
~*~
Cicho, ciemno i ponuro. Zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek. Dopiero teraz tak naprawdę mógł odetchnąć z ulgą i zaczerpnąć powietrza pełną piersią. Wydawało mu się, że zrobił to już w samolocie, ale jednak zdawał sobie sprawę z tego, że jest inaczej. Nawet podczas podróży, gdzieś w zakamarkach jego umysłu czaił się niepokój, że coś pójdzie nie tak i że jego plany pójdą się pierdolić.
Jednak miał szczęście.
Udało mu się.
Teraz zaczynał nowe życie.
Wyjął z czarnego plecaka Nike małe, prostokątne pudełko z nowym telefonem komórkowym zakupionym tutaj, w Meksyku. Daleko od jego rodzinnego miasta, ale przynajmniej bezpiecznie. Wyjął aparat z pudełka i włożył do niego nową kartę kupioną w kiosku niedaleko jego nowego mieszkania.
Zmiana telefonu i numeru nie była dla niego czymś dziwnym. Robił to dość często dla zachowania bezpieczeństwa jak i prywatności. Jednak w tym przypadku było to raczej koniecznością. Jeśli naprawdę popełnił błąd... nie chciał nawet myśleć o tym, co mógłby mu zrobić jego ostatni zleceniodawca.
Rozpakował ubrania do dużej, dębowej szafy stojącej w sypialni. Planował sobie założyć następnego dnia konto w banku, znaleźć nudną pracę, w której będzie narzekał na niską wypłatę. Będzie miał życie takie same jak wszyscy normalni ludzie. Może nawet znajdzie kobietę, z którą założy szczęśliwą rodzinę i która urodzi mu dzieci? Kto to wie. Daleko wybiegał w przyszłość, ale czy ktoś mógł mu tego zabronić? Dobrze jest mieć nieco zaplanowanego życia.
Wcisnął mały przycisk i ekran telefonu się rozświetlił. Zobaczył powitalny napis, potem przeszedł przez konfigurację.
Nie miał pojęcia, jak wyglądało będzie życie bez płatnych zleceń, bez zabijania. Lubił słuchać jak ludzie krzyczą, nie mogąc wytrzymać z bólu. Z fascynacją łamał im wszystkie kości. I nigdy nie okazywał litości.
Miał tylko jedną zasadę. Nie robił krzywdy dzieciom.
~*~
Uruchomił telefon Megan. Bateria była naładowana do połowy. No tak, był wyłączony od dnia jej zaginięcia, więc nic dziwnego, że bateria nadal trzymała. Przywitało go zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny, które widział już w jej pokoju, bo było przyczepione do tablicy korkowej umocowanej nad biurkiem. Nastolatka siedziała na łóżku trzymając gitarę.
Chciał odblokować ekran, ale musiał podać kod. Ani trochę go to nie zdziwiło. Każdy zakłada takie zabezpieczenia, aby chronić swoją prywatność. Coś o tym wiedział. Żeby odblokować jego telefon, trzeba było podać kombinację ośmiu cyfr.
Na szczęście znał kogoś, kto mógł mu pomóc z odblokowaniem telefonu. Odłożył urządzenie i wcisnął guzik interkomu.
– Stacy, chodź do mojego gabinetu – powiedział stanowczo, położył łokcie na biurku i przycisnął złączone palce do ust.
Jego asystentka wkroczyła do gabinetu z niezwykłą gracją, której mogłaby pozazdrościć niejedna przedstawicielka płci pięknej. Od kobiety emanowała niezwykła pewność siebie.
– O co chodzi, szefie? – zapytała, siadając naprzeciw niego na beżowym, skórzanym fotelu. Założyła jedną nogę na drugą, przeczesując rude włosy.
– Potrzebuję twojej pomocy. – Podsunął jej telefon. Wzięła go w dłoń, unosząc wyregulowaną brew.
– Kupujesz swojemu synowi telefon i nie wiesz, czy taki jest odpowiedni? Radziłabym ci tylko kolor zmienić. – Uśmiechnęła się drwiąco.
– Zanim kupię Ian'owi telefon, minie trochę czasu. Jest dzieckiem. Nie chcę, aby interesował się telefonami zamiast zabawkami. A co do pomocy... Wiem, że masz taki sam telefon. Musisz uzyskać dla mnie dostęp do niego. Ma hasło.
– Ciesz się, że akurat ja jestem twoją sekretarką i znam się na takich sprawach – prychnęła z uśmiechem, przekrzywiając głowę. Obdarzyła go intensywnym spojrzeniem. – Co z tą dziewczyną, którą znaleźliście z Ian'em w zaułku?
Wzruszył ramionami, kręcąc głową.
– Nie wiem. Jest nieprzytomna – powiedział jej mniej więcej to samo, co usłyszał wcześniej od lekarza.
– Cholera... Nie jest dobrze. – Przygryzła pełną wargę. – Dzwoniłam do różnych posterunków. Oczywiście nie było to łatwe, ale mam znajomości. Nikt nie zgłosił zaginięcia dziewczyny, której opis pasowałby do laski ze szpitala.
– A miałem cię o to poprosić. – Uśmiechnął się delikatnie. – Włam mi się do tego telefonu, a dostaniesz podwyżkę.
Zaczęła się podnosić.
– Przewiduję twoje prośby, Cullen. I zrobiłabym to nawet bez podwyżki, ale dzięki za twoją rozrzutność. Za pół godziny możesz odebrać to cacko. – Zaśmiała się i opuściła pomieszczenie.
Nie minęło jednak pięć minut, a Stacy ponownie weszła do jego gabinetu. Uniósł brwi.
– Co jest?
– Już wiem, czemu nic nie znalazłam, kiedy chciałam sprawdzić wiadomości tej dziewczyny. – Położyła na jego biurku coś białego i prostokątnego z jednym ukośnym rogiem. – Nasza zaginiona miała drugi numer. Wiesz, tak teraz myślę...
– O czym? – Oderwał wzrok od karty SIM i skupił go na Stacy.
– Chłopcy lubią się chwalić swoimi podbojami. – Poprawiła bluzkę i włosy. – Niezła ze mnie laska, co?
– I skromna. – Zaśmiał się cicho. – O co chodzi?
– Młody chłopak będzie chciał zaimponować starszej kobiecie. A ja jeszcze pamiętam, jak wykorzystać swoje wdzięki. – Uśmiechnęła się szeroko. – Włamię się do tego telefonu i idę zdobyć jakieś informacje wśród jej kolegów.
– Tylko się nie zapędzaj za bardzo. – Podniósł się z fotela i założył marynarkę. – Przenieś pliki z telefonu na komputer. Dosłownie wszystkie. Wiadomości, połączenia. Sprawdź bilans drugiej karty. Wszystko wyślij mi mailem. A jak odniesiesz sukcesy z dzieciakami, zadzwoń.
– Oczywiście, szefie. – Mrugnęła i oboje opuścili jego gabinet.
Stacy zajęła swoje stanowisko pracy, a on przywołał windę, myśląc o dziewczynie znajdującej się w szpitalu. Zapewne musiało minąć kilka dni żeby się wybudziła. Zależy od tego, jak silny jest jej organizm. Może nie być na tyle mocny, aby przeżyć.

Rozejrzał się uważnie po zaułku i odsunął jeden z kontenerów. Zrobił dwa kroki i zobaczył dziurę w ścianie. Kucnął i zaczął się rozglądać po ziemi. W końcu znalazł to, po co tutaj przyszedł. Nie pomylił się. Wyjął z kieszeni chusteczkę i wziął kulę, uważając aby nie zostawić na niej swoich odcisków palców. Zmarszczył brwi. Musiał to przesłać na komisariat. Zawinął znalezisko w chusteczkę i schował ją do kieszeni. Oczywiście było tu dość sporo krwi. Pokręcił głową i westchnął. Nie miał bladego pojęcia, jak tej dziewczynie udało się przetrwać.
Doskonale wiedział, jak ciężko jest żyć na ulicy. A już szczególnie, gdy stan zdrowia jest bardzo zły. Kto by pomyślał, że bogaty Edward Cullen był kiedyś biedny i bezdomny? Wiele osób myśli, że miał od samego początku kolorowe życie. Są w błędzie. Był taki okres, w którym jego życie składało się jedynie z szarych kolorów. To są rejony, w które nigdy nie wracał. Jedynie jeśli zbłądzi, postanowił zejść z obranej wcześniej ścieżki.
Wyszedł szybko z zaułka zanim znowu zboczyłby z właściwego kursu. Nie chciał wracać do krainy szarości.
~*~
Ubrał się szybko i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza na śmieci stojącego przy dębowym biurku. Spojrzał na blondynkę, która leżała na łóżku z błogim wyrazem twarzy. Uśmiechnął się sztucznie. Doprowadził ją do takiego stanu. Szkoda, że ona mu się nie odwdzięczyła tym samym. Nawet porządnie obciągnąć nie umiała. Boże, nigdy więcej jej już nie tknie. Ale przynajmniej mógł ją porządnie zerżnąć, zamiast walić sobie konia pod prysznicem i wysilać swoją wyobraźnię.
Z tą małą dziwką na pewno byłoby mu dobrze mimo tego, że nie była doświadczona ani trochę. Nauczyłby ją wszystkiego. Potrzebował tylko jeszcze trochę czasu. Kilka dni, może tygodni, aż w końcu by mu uległa. Ale ta kurwa zaczęła węszyć. Wszystko szlag trafił, musiał się jej pozbyć, zanim jej ciekawość narobiłaby poważnych szkód w jego życiu.
– Spotkamy się jeszcze? – Blondynka usiadła, zaś kołdra zsunęła się z jej piersi. Patrzył się na nie przez chwilę, a potem jego wzrok znów powędrował do góry, przyglądając się jej twarzy.
– Nie – odparł, zapinając ostatni guzik błękitnej koszuli, po czym opuścił mieszkanie dziewczyny.
Musiał poszukać kolejnej małej suki. Tylko tym razem żadnych świętoszek. Nie miał zamiaru znów się cackać i udawać kogoś, kim w ogóle nie jest. Kwiatki, czułe słówka... Kurwa, po co to komu?!
Wsiadł do swojego samochodu i zerknął na zegarek.

Już czas na spotkanie.
_________________________________________
Witam!
Wiem, notki długo nie było. Znowu. Przepraszam. Szkoła zabiera mi mnóstwo czasu. Nauczyciele wstawiają jedynki... bo tak. Wypisuje sobie wszystkie oceny w notesie. Cały czas. Z angielskiego miałam tylko pozytywne i dowiedziałam się, że mam trzy jedynki. Za co się pytam? Na dodatek przez kolegę, który postanowił się wymądrzać, nauczyciel (a dokładniej to komisarz, lub nadkomisarz. Nie wiem dokładnie), zadał nam dwie prace. Na dwie strony A4. Nie wiedziałam totalnie co mam pisać ;-; Do tego dochodzi mi 1 z matematyki na półrocze jak całej klasie, ale nic dziwnego skoro mój nauczyciel ma 61 lat i mówi o swoich wnukach i o tym, że komputer to głupi sprzęt, bo wszystkich zadań matematycznych nie rozwiąże.
Dobra. Mam nadzieję, że notka się spodobałam. Na pewno się znajdą jakieś błędy, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie : ) Muszę też nadrobić i skomentować kilka blogów, ale muszę najpierw znaleźć czas. Postaram się podczas przerwy świątecznej!


Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s

12 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    I chodź do mojej szkoły :). Będę tak łaskawa i nawet cię przenocuję, możliwe, że w swoim łóżku.
    Zmieścimy się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tygodniu byś mnie wykopała, ja wiem :c

      Usuń
    2. Nigdy bym Cię nie wykopała, nawet tak nie mów! Ba, prawdopodobnie byłabym najszczęśliwszym Pattzusiem pod słońcem!

      Po drugie początek rozdziału czytałam jak wczoraj, wiesz już, że mi się podoba. No ale, powtórzę to aby nie było niedomówień. Początek rozdziału podoba mi się. Sądzę, że każdy, w miarę ogarnięty człowiek, wie że nienawiść nie jest niczym dobrym i zazwyczaj prowadzi do zagłady. Nienawiść jest uczuciem destrukcyjnym, nie ma co ukrywać.

      Nowe życie, ciekawe czy mu się to uda. Sądzę, że Edward (jako dobry detektyw) go znajdzie. Wcześniej, czy później. Mam wrażenie, że w spokoju sobie szczęśliwie ten człowiek nie pożyje. To byłoby za łatwe.

      W rozdziale niewiele o Belli, nadal się nie wybudziła, no i nadal jest z nią źle. Szczerze mówiąc, po takim wypadu, to było do przewidzenia i pewnie tak szybko się nie wyleczy.

      Edward jako bezdomny. Szkoda mi go niesamowicie, ale dał sobie radę i wyszedł na prostą. Ma wspaniałego synka i, cóż, nie ukrywajmy - w szpitalu leży jego miłość życia, a on nie jest (jeszcze) tego świadomy. Będzie szczęśliwy.

      Kto pieprzył tę blondynkę? Jacob, James - zdecydowałaś się w końcu?

      Bardzo Cię kocham <3
      Dziękuję za wszystko :*
      CM Pattzy

      Usuń
  2. Nie tylko ty masz problemy w szkole. Po świętach zrobią nam zakład karny ze szkoły. Zero telefonu, siadania na parapetach, malowania się , paznokci i farbowania włosów. Zazwyczaj mieliśmy swobodę, ale to będzie porażka ;-; A o ocenach szkoda gadać.
    Rozdział pisany z dwóch perspektyw, błędów nie widziałam. I strasznie nie chce mi się rozpisywać, więc pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz. U mnie jest tak naprawdę tylko jedna w porządku nauczycielka, która jest wymagająca w cholerę, ale mimo tego jest bardzo fajna i wszyscy ją lubią. A mianowicie pani od Polskiego. O innych szkoda gadać. A, no i jeszcze pani od chemii/fizyki. Gdyby każdy nauczyciel był taki jak ona, bardzo chętnie chodziłabym do szkoły.

      Usuń
  3. Biedny Edward. Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi go żal, choć teraz prowadzi szczęśliwe życie.
    A Bella? Pewnie jak już się obudzi nie będzie nic pamiętać. Szkoda mi jej. Tylko po co? Przecież Edi na pewno się nią zaopiekuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział!!! Jestem coraz bardziej ciekawa o co w tym wszystkim chodzi. Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie szkodzi, że rozdziału tyle nie było. Sama ostatnio położyłam pisanie- na jednym z moich blogów rozdziału już półtora miesiąca nie ma o_O No i nie zawsze komentuję na czas... Chyba zaczynam się opuszczać... Ale to wszystko przez matematyka z mojej szkoły! Znalazł sobie ofiarę (czyt. mnie), która walczy o wyższą ocenę i za to musi chodzić na każdej lekcji do tablicy i rozwiązywać pekielnie trudne zadania... Ale co tam, według niego powinnam sobie z tym poradzić. Nie obchodzi go to, że nawet ja czasami niczego nie rozumiem :( Ale za to odzyskałam telefon i mogę być już bardziej na bieżąco! I więcej pisać xD
    Ale już o rozdziale. Dostrzegłam kilka literówek, ale to zdarza się każdemu- sama jak pisałam z telefonu siostry, często klikałam nie ten klawisz, co trzeba. Telefony dotykowe mnie nie lubią -.-
    Ten prawie morderca Belli zwiał i siedzi sobie w Meksyku, tak... Ale nie długo sobie posiedzi bezpiecznie tam, gdzie sobie siedzi. Bo Edward znajdzie go prędzej czy później i tak załatwi, że zza kratek to do końca życia nie wyjdzie :p Bo na pewno będzie będzie dociekał, dlaczego Bellę spotkało to, co ją spotkało. No ja myślę, że tak.
    A postać sekretarki Edwarda, tej całej bardzo przypadła mi do gustu. Sama nie wiem do końca, dlaczego. Ale podoba mi się w ogóle jej charakter, usposobienie... Chciałabym być taka pewna siebie. Ale nie jestem, niestety :( I widać, że Edward ma z nią bardzo dobre relacje.
    I wcale nie dziwę się, że Edward nie chce kupić Ianowi komórki. To nie dla dzieci takie sprawy. Ja tam swój pierwszy telefon dostałam w 5 klasie. I jak ostatnio przez miesiąc nie miałam telefonu to się nawet od niego odzwyczaiłam i jak go już dostałam, to doszłam do wniosku, że nie jest mi już tak bardzo niezbędny, jak dawniej. Ale nadal potrzebny...
    I tak bardzo zaintrygowała mnie ostatnia część rozdziału... A dokładniej to, kim był ten mężczyzna, o którym tam jest mowa. Bo to na pewno nie był Edward, przynajmniej tak mi się wydaje. Może to był ten gościu, który zlecił zamordowanie Belli? Albo ma coś wspólnego ze sprawą Megan? Mam nadzieję, że niedługo to się wyjaśni ^^
    Czekam na ciąg dalszy. Idę nadrabiać zaległości u innych i jednocześnie samej przeżywać, że "Kosogłosa" zakończyli akurat w takim momencie. Kiedy już wkręciłam się na maksa, film się skończył :/
    Weny, czasu i do napisania,
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  6. Pochłonęłam w kilka chwil. Nadal podtrzymuję to, co napisałam pod wcześniejszym rozdziałem, twierdząc, że opowiadanie spokojnie mogłoby konkurować z niejedną dobrą powieścią kryminalną. Nie wiem na ile moje stwierdzenie jest słuszne, ale mam wrażenie, że przemyślałaś tę historię na długo przed tym, zanim zdecydowałaś się napisać pierwszą linijkę. W pisaniu tak bogatego w perspektywy i zdarzenia tekstu zawsze wymaga odrobinę wysiłku, tym bardziej, że nie da się ułożyć tego sensownie, jeśli wcześniej nie ma się dobrego planu. Tak czy inaczej, gratuluję.
    Podoba mi się perspektywa tego nieznajomego mężczyzny - oprawcy Belli, jak zrozumiałam. Intrygujesz, tym bardziej, że tak starannie dawkujesz informacje, jednocześnie nie wyjaśniając niczego. Mam coraz więcej pytań i wątpliwości, ale to dobrze, bo z tym większą przyjemnością czekam na kolejny rozdział. Podoba mi się to, jak opisałaś jego charakter, począwszy od rozdarta pomiędzy pragnieniem normalnego życia, a przyjemnością, którą czerpie z zabijania i zadawania bólu. Nie powiem, przyprawia o dreszcze, zwłaszcza wspominając o tym, jak traktuje innych ludzi, zwłaszcza kobiety... No i nie ukrywam, że jego zasada względem dzieci trochę mnie zaniepokoiła. Nie krzywdzi ich... Właśnie nabrałam złych przeczuć, czy coś złego nie spotka małego Iana, kiedy Edward znajdzie się zbyt bliski prawdy.
    Co do perspektywy Edwarda, mnie również urzekła Stacy. To taki typ kobiety, który uwielbiam - pewna siebie, ale przy tym kontaktowa i sympatyczna. Widać, że gdyby nie ona, szanowny pan detektyw zginąłby marnie, jak każdy mężczyzna, pozbawiony kobiecej ręki. Taki już nasz urok, że zawsze wyciągamy tych dupków z kłopotów, a oni nie zawsze potrafią to docenić (piszę na przykładzie moim i brata, bo za takiego Edwarda dałabym naprawdę wiele). Ach, a mówi się, że to kobiety są słabą płcią...
    Podoba mi się to, że w bardzo naturalny sposób przychodzi ci wplatanie do opisów fragmentów dotyczących przeszłości przemyśleń. Czasami irytuje mnie, kiedy ktoś niesprawnie wpycha retrospekcje albo przemyślenia, tak - że chociaż w samym środku perspektywy - w rzeczywistości nie pasują do reszty tekstu. U ciebie nie ma tego problemu, a i same dialogi wydają mi się prawdziwe, a nie sztywne i wymuszone. Dalej jestem pod wrażeniem tego, jak jesteś zorientowana w schematach pracy policji i detektywów; widać, że wiesz co robisz i to jest świetne.
    Edward myśli o Belli... Ach, już czekam na moment jej przebudzenia i na to, aż wyjaśni się coś więcej, jeśli chodzi o jej przeszłość i to, co ją spotkało. Poza tym ten jeden raz naprawdę jestem zainteresowana rozwojem ewentualnych relacji tej dwójki, choć główni bohaterowie w wykonaniu pani Meyer zawsze byli mi dość obojętni...
    Wcześniej widziałam powtarzającą się w jednym słowie literówkę, ale chyba już ją poprawiłaś, więc pod względem pisowni nie mam się czego przyczepić =)
    No nic, to tyle. Życzę weny, czasu i wytrwałości, żeby jakoś przetrwać to, co dzieje się w szkole.
    Pozdrawiam,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu spodziewałam się przeczytać tu jakieś słowa krytyki, ale znów mnie mile zaskoczyłaś : ) Aż miło mi się zrobiło, kiedy to czytałam :)
      Jeśli chodzi o Policję... Cóż, nie ma wątpliwości co do tego, że się tym interesuję. W końcu chodzę do liceum o takim profilu :) Poniedziałek to dzień poświęcony na zajęcia z policjantami. Prawo, Ruch drogowy i samoobrona. Mam nawet mundur :D Może kiedyś się nim pochwalę. W końcu chcę być policjantką w przyszłości, o ile mi się uda : )
      Długo się zastanawiałam nad tym, jak ma wyglądać ten blog. O czym ma być. Jak wszystko opisywać. W końcu w mojej głowie zrodził się ten pomysł i zaczęłam o nim myśleć. Długo się wahałam, bo nie wiedziałam czy podołam. Nadal nie wiem czy uda mi się tego bloga nie zepsuć. A skoro ty nic nie piszesz, to raczej do tej pory tego nie zrobiłam :)
      Pomysł jest taki głownie dlatego, że kocham kryminały. A szczególnie Cobena. Zostały mi trzy książki i przeczytam jego już wszystkie :3 A potem wyszukam innego, dobrego autora ; )
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za tak miłe słowa :>

      Usuń
  7. ,,Mam nawet mundur''! :P Ja tes mam, ale lepsy! Bo mój XD taak, cytuję cię.
    Hej, nie zepsujesz tego bloga :) Na pewno nie.
    Co do rozdziału....
    ARRRR, Jamessss. Prawda? Ten ostatnio to ten &#&@)*!)!*#&, prawda? Dzizas, wiem to, bo tylko on mnie zawsze tak wkurwiał. Nie da się tego opisać słowami X(
    Hehe, Stacy mnie rozwala :P Jest świetna :D Przypomina mi Felicity z Arrowa ;3 <3
    Ach, kocham Twoje wstępy. Są takie cudowne, że czytam je parę razy i ciągle mi mało ;*
    Jestem ciekawa, czy będzie jeszcze jakiś wątek z tym zabójcą. To dość ciekawa postać.
    NO i kiedy obudzi siem Bells?????????????? To będzie ciekawe.
    Dobra, nie rozpisuję się, bo ciągle jestem zrąbana. Odkrywałam dziś niezłe afery... Nie odbierałaś fona, więc już nie ważne. Pff. I nadal wspominam ze zgrozą ostatnią noc i tą pieprzoną syrenę alarmową, pompki, oraz odciski na nogach, krew i pot...
    Czekam na NN.
    I pamiętaj, u sb dodałam nocię! Do czytania! i nie po dwóch tygodniach, weź sie szybciej do roboty, bo jest WOLNE!
    Paulina ma wymagania. Ole.
    Brnoc.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zwykle tajemniczy i niewyjaśniający zbyt wiele, ale w sumie to nawet dobrze, bo poprzez to ciekawie budujesz napięcie. Interesują mnie cały czas te wstawki o tym nieznajomym zabójcy, świadczy to, że chyba coś się jeszcze z nim podzieje.
    Życzę wesołych świąt spędzonych w gronie rodzinnym oraz pijanego sylwestra.
    Czekam na kolejną notkę.
    Pozdrawiam.
    Lina

    OdpowiedzUsuń