Bo życie jest jak
gra. Ten, kto ma najlepsze karty, ma władzę. A ten, kto dostanie słabe karty,
może przegrać. Taki los jest mu przewidziany. Jednak mimo słabego początku, ten
gracz może być inteligentny i dzięki sprytowi otrzymać lepsze karty dające mu
szansę na jaśniejszą przyszłość. Może się wybić ponad wszystkich, przejmując
władzę, a najlepszy gracz – być
pozbawiony bystrości i mimo dobrego startu na koniec popaść w ruinę.
On?
W pierwszym rozdaniu
jego karty były fatalne. Jednak mimo trudnej gry nie poddawał się. Był słaby,
ale jednak silny. Ciągle walczył i bardzo długo był najgorszym graczem. Aż w
końcu los postanowił się do niego uśmiechnąć i dostał lepsze rozdanie, jego gra
od razu też stała się lepsza, wybił się ponad wielu dobrych graczy. Stał się
dobrym i szanowanym przeciwnikiem.
Ona?
Jego totalne
przeciwieństwo. Los od początku jej sprzyjał, otrzymywała zadowalające karty,
każde rozdanie było dobre. Może i nie była najlepszą zawodniczką, ale nie była
też złą. Miała dużo inteligencji i sprytu. Jednak coś poszło nie tak. Jedna
mała nieuwaga kosztowała ją upadek, stoczenie się na sam dół.
~*~
Do domu weszło póki
co dwóch policjantów. Edward ich znał i lubił. Byli naprawdę w porządku i w
przeciwieństwie do niektórych, poważnie podchodzili do swojej pracy. Do
zabójstw czy kradzieży telefonów. Niczego nie odkładali na bok. Właśnie dlatego
ich polubił. Nie uważali się też za lepszych od innych. Podszedł do nich i
uścisnął ich dłonie.
– Cullen, dlaczego ja
nie jestem zdziwiony, że tu jesteś? – zapytał Nick.
Był wysoki i na pewno
niejedna kobieta oglądała się za nim na ulicy. Kruczoczarne włosy i bystre,
szare oczy. Miał szerokie ramiona i niewątpliwie dużo ćwiczył. Był inspektorem,
czyli kimś wysoko postawionym i dawniej pracował dla Mossadu, a potem dla Firmy,
ale w CIA przepracował tylko rok. Potem właśnie wstąpił do policji. Edward nie
rozumiał, czemu tak postąpił, ale w to nie wnikał.
– Zawsze przed wami, Nick
– powiedział miedzianowłosy z nikłym uśmiechem - Ja się zajmę pokojem młodego
Smitha.
– Odbierasz nam
robotę. – Inspektor pokręcił głową rozbawiony. – Simon, idź pokazać nakaz.
Simon natomiast był
nieco niższy od Nicka, o jakieś pięć centymetrów. Miał zielone oczy, a jego
brązowe włosy w niektórych miejscach już posiwiały. Jednakże jemu też nie poskąpiono
urody. Z tego co Edward wiedział, Simon był już po dwóch rozwodach i miał
trójkę dzieci. Komisarz, chociaż wyglądał na człowieka ponurego, miał niezwykłe
poczucie humoru i ciężko było go nie lubić. Poprawił pas i wyjął kartkę z
kieszeni.
– Dlaczego to zawsze
ja mam gadać, Nick? – Uniósł brwi.
– Bo ty nigdy nie
przejmujesz się tym, co ludzie gadają. A ja, sam wiesz... – Inspektor wzruszył
ramionami.
– Spierdalaj –
mruknął i poszedł do państwa Smith.
Edward obrócił się i
zobaczył jak uśmiechnięty Simon wręcza nakaz blondynowi, który ze złości zrobił
się czerwony. Zaczął wrzeszczeć i wymachiwać rękami, jednak komisarz coś mu
spokojnie powiedział i od razu przestał. Młody detektyw zastanowił się, czym
policjant mu w tej chwili pogroził.
– Cullen, możesz mi
powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi? – zapytał Nick, stając z nim ramię w
ramię i żując, jak zawsze, wykałaczkę.
– Chodź – rzucił
tylko i ruszył po schodach na górę.
Bez problemu
odnaleźli pokój Davida. Na półkach były statuetki z wygranych turniejów. Na
ścianach plakaty ulubionych piłkarzy. Biurko, a na nim laptop firmy Apple.
Zwykły pokój, niczym się nie wyróżniający.
– Nie rozumiem
jednego. Dlaczego dom z wierzchu wygląda jak jakaś rudera, a w środku jak z
innego świata? – Inspektor przeszedł przez pokój i stanął przy oknie. –
Wyjaśnisz mi to?
– Nie jestem pewien,
ale uważam, że to jest przykrywka czy coś w tym rodzaju. Zajmują się brudnymi
interesami i pławią się w luksusach, bo mają przez to dużo kasy. Ale skoro ktoś
ma dużo kasy, nie zamieszkałby na takim zadupiu.
– To może być dobre.
– Policjant westchnął. – Ale niekoniecznie. Chociaż innej teorii w tej chwili
nie mam. No więc? O co chodzi z tym synkiem?
– Słyszałeś o
zaginięciu Megan Coldwell, prawda? – zapytał, wysuwając pierwszą szufladę komody.
– Tak. A kto nie
słyszał? Moja córka chodziła z nią do szkoły. Słyszałem też opinie na jej
temat. Grzeczna, pilna, dobrze się uczy, nie sprawia żadnych kłopotów. Najpierw
dali tę sprawę na policję, ale ci idioci się tym nie przejęli, więc trafiła w
twoje ręce.
– Wszystko się
zgadza. Kilka dni temu była u mnie policja i przyniosła mi telefon Megan.
Stacy, moja asystentka, uzyskała do niego dostęp i znalazła wiadomości.
Dziewczyna miała spotkać się z Davidem, ale ten się nie zjawił. I były też jej
zdjęcia. Co więcej, chłopak miał wytatuowany znak jakiejś sekty, przynajmniej
tak twierdzi Stacy. I on też zaginął. – Zamknął szufladę i się odwrócił.
– Znak sekty? Jaki? –
Policjant zmarszczył brwi i wtedy do pokoju wszedł Simon.
– Romansujecie beze
mnie? Ładnie to tak? – Usiadł na łóżku. – O co chodzi? Słyszałem tylko, że
mówicie o jakiejś sekcie i znaku.
– To był chyba wąż –
odpowiedział, przeczesując włosy.
Policjanci popatrzyli
po sobie, a potem Nick wyjął telefon i po chwili pokazał mu zdjęcie. Taki sam
tatuaż, jaki widział na ramieniu Davida.
– Taki sam? –
zapytał, na co Cullen kiwnął tylko głową. W pokoju przez chwilę panowała cisza,
którą przerwał Nick. – Wiem, że nie bawisz się w współpracę z glinami, ale co
powiesz na współpracę ze mną i Simonem? Mamy dużo kontaktów i wiele możliwości.
Mossad, CIA, FBI. A powiem krótko, ten twój chłopak wpakował się w niezłe
gówno.
– Co masz przez to na
myśli? – Edward zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi. Aż takie
gówno, że potrzebne są kontakty z Mossadu czy Firmy? – Wiecie coś na temat tej
sekty?
– Nie powiedziałbym,
że to sekta. – Inspektor pokręcił głową. – Jest to raczej grupa, która zajmuje
się różnymi "działalnościami".
Tu w powietrzu
nakreślił cudzysłów.
– Narkotyki, przemyt
broni, antyków, a nawet morderstwa czy płatne morderstwa. Oni są od wszystkiego
– kontynuował i zaczął chodzić po pokoju. Wyrzucił wykałaczkę i wyjął z
portfela drugą, a potem włożył ją do ust. – Jeśli wkroczysz w to bagno, nie ma
z niego wyjścia. Jeśli chcesz odejść, to odejdziesz. – Zatrzymał się i spojrzał
na Edwarda. – Ale z tego świata..
Miedzianowłosy
zastanowił się chwilę nad słowami policjanta, a w jego głowie utworzyła się
nowa teoria, dająca nieco światła na tę całą sprawę.
– Więc w takim razie
istnieje możliwość, że David chciał z tego wyjść – zaczął się zastanawiać na
głos. – Albo nawet kazała mu zrobić to Megan. Ta grupa go porwała albo zabiła.
– Przeczesał włosy. – A Megan zaczęła go szukać. Być może David coś jej
powiedział na ten temat i wiedziała dokąd ma iść.
– To jest całkiem
prawdopodobne. Pozostaje nam ich znaleźć. I modlić się, aby jeszcze żyli.
– W takim razie zgoda
– powiedział detektyw, patrząc przy tym znajomemu w oczy. – Będziemy
współpracować.
~*~
Po syna pojechał
przed dwudziestą. Żałował, że jego praca nie skończyła się wcześniej, bo
nienawidził, gdy zaniedbywał synka. Wiedział, że mały lubi spędzać z nim czas.
On sam też to lubi. Ian jest jego opoką, jego całym światem.
Usiadł w fotelu, w
pokoju synka, ze szklaneczką złotego płynu. Patrzył na śpiącego chłopca i przez
chwilę zastanawiał się, co by zrobił, gdyby to jego syn zaginął, tak jak syn
państwa Smith. Odpowiedź była banalnie prosta. Poruszyłby niebo i ziemię,
szukałby go dzień i noc. Jednak miał nadzieję i naprawdę głęboko w to wierzył,
że jego synkowi nic nigdy się nie stanie. A on już się o to postara.
– Tatusiu? – Usłyszał
cichy szept synka, lecz ten leżał z zamkniętymi oczkami.
– Jestem tu,
kochanie. – Odstawił szklankę i położył się ostrożnie na łóżku obok chłopca. –
Jestem przy tobie – szepnął, przyciskając usta do jego czółka. Wtedy mały
otworzył oczy i spojrzał zaspany na swojego tatę.
– Cekałem na ciebie.
Ale byłem smencony, bo z Chappiem się bafiłem – powiedział, ziewając.
– Chappiem? –
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. – A dziś rano był to jeszcze Bo.
– Ale smieniłem
sdanie na ten temat. Chappie tes mose być, plawda, tato?
– Może być każde imię,
jakie tylko chcesz, Ian. – Poprawił kołderkę. – A Chappie jest jak najbardziej
dobre.
– Kiedy snóf
pójdziemy na lody? – zapytał cicho, wtulając się w ojca. Ten otoczył go
ramionami i zamknął oczy.
– Jutro, kochanie. A
teraz śpij grzecznie, dobrze? Musisz nabrać sił po zabawie z Chappiem.
– Doblanoc.
Miedzianowłosy leżał
tak przez chwilę i prawie sam przysypiał, kiedy poczuł w kieszeni wibracje
telefonu. Wyszedł z pokoju, aby rozmową nie obudzić Ian'a. Stanął na korytarzu
i spojrzał na wyświetlacz. Zastrzeżony. Jak
zwykle, pomyślał. Przesunął palcem po ekranie i przycisnął telefon do ucha.
– Edward Cullen,
słucham – powiedział, idąc w kierunku swojej sypialni.
– Panie Cullen... –
Usłyszał głos policjanta, który przyniósł mu telefon Megan. Wiedział już, że
jeśli ten idiota dzwoni, to tyczy się to Jacka.
– Coś się stało z
Jack'iem? – zapytał od razu i w odpowiedzi usłyszał ciche westchnięcie
policjanta.
– Niestety. Przed
chwilą znaleziono go martwego.
~*~
Nie mógł sobie z tym
poradzić. Wiedział, że jest złym człowiekiem, chociaż tak naprawdę tego nie
chciał. To wszystko było przez jego drugą osobowość. Przez tą gorszą część
jego, która się wyłaniała w najmniej oczekiwanych momentach. Nie mógł ani nie
chciał takiego życia. Był świadom, że być może kiedyś to się skończy. Ale
kiedy? I ile jeszcze krzywd wyrządzi? To go przerastało.
Dlatego
wybrał najprostszą drogę ucieczki od tego całego bagna: śmierć.
Cześć wszystkim! :D Przybywam do was z nowym rozdziałem, po krótkim kryzysie. Ale Nessa dała mi, powiedzmy, mentalnego kopa w tyłek i postanowiłam wziąć się w garść, napisać nowy rozdział i bloga d o k o ń c z y ć. Tak samo jak CM Pattzy i Lilka24. Zero usuwania. Ogłaszam to uroczyście :D A gdybym zaczęła znowu marudzić, to możecie mnie uderzyć, czy coś xD No więc, pozostało mi tylko czekać na wasze szczere opinie. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) Gdybym jednak coś sknociła - piszcie.
Pozdrawiam gorąco,
Życie to taka mała ściemniara, która potrafi człowieka zdradzić w najmniej oczekiwanym momencie, ale prawda jest taka, że to nie życie jest okropne, a ludzie, które w naszym życiu biorą udział i są jego częścią. Chyba każdy z nas coś wie na ten temat, co nie? Oczywiście nie można za wszystkie złe rzeczy posądzać kogoś, bo nikt z nas nie jest idealny.
OdpowiedzUsuńHm, właściwie to z przeszukania domu mało wiemy. Mieli nakaz, a część o tym skończyła się tylko na rozmowie zasnutej teoriami i kilkoma wyjaśnieniami, jak część z tym całym tatuażem i sektą. Ogólnie jednak nie mamy pojęcia, czy Edward z Nickiem i Simonem znaleźli coś w ich mieszkaniu. Mimo wszystko cała sprawa już się trochę rozjaśnia i mam nadzieję, że Edward z pomocą policjantów jakoś to wszystko ogarnie.
Ach, te dzieci! Są prawie tak zdecydowane, jak ja. Gdy dostałam swojego pierwszego psiaka, co godzinę zmieniałam mu imię, więc w sumie to chyba cecha charakterystyczna dzieciaka, który dostaje pupila i nie wie, jak go nazwać, bo wiele imion mu się podoba. Mój pierwszy miał wabić się Czubek, potem Miki, a padło na Albiego.
Ostatni akapit jest o Jack'u, który się zabił, nie? Cóż, nie był zdrowy. Może, gdy podejmował tę decyzję też nie myślał trzeźwo. Sam nie wiedział, kim jest, więc... Ciekawe, jak przyjmie to Edward.
Czekam, jak zawsze, na NN. Może coś się wydarzy między Bell, a Edem? Praktycznie o Belli nie wiemy nic. Edward jest pochłonięty sprawą Megan i Davida. Troszkę zapomina o małej brunetce, która ma teraz tylko jego i lekarza. Co z nią dalej?
Buziaki <3 CM Pattzy
http://at-your-command.blogspot.com/
http://oznakowana.blogspot.com/
Super rozdział! Mam nadzieję, że w następnym już coś się wyjaśni ;)
OdpowiedzUsuńFUCK! DRUGI RAZ TO PISZĘ! Nie pytaj...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Kingą, ZA MAŁO Bells XD Miało być z nią dużo akcji i co? ;c
huhuhuhuhu, agent Mossadu? To mi się kojarzy miło, bo z Xivą z NCIS, a ja kiedyś miałam hopla GIGANT na punkcie NCIS ;3 Pamiętasz? :p
Ejjj, Ed chyba rozpuścił synka XD Jest słodki, ale rozpuszczony :D
No, ale przynajmniej wreszcie wiadomo, że David na pewno należał do jakiejś grupy przestępczej. Ciekawe, czy Bella też?
Plis, daj jej więcej!
Rozdział świetny :D Zwłaszcza podobało mi się wejście smoka do domu Davida.
I nie męcz mnie tak, co? Przecież wiesz, żę czytałam. A ty u mnie też nie komentujesz :p
Całuski, Kapucynko.
Czekam na NN <3
Hej!
OdpowiedzUsuńŻycie to gra i nigdy nie wiemy, jakie karty dostaniemy od losu. Jedni mają lepsze, inny gorsze... To niesprawiedliwe :/ Ale niestety losu nie da się oszukać i musimy przyjąć to, co od niego dostaniemy. Ale czasami mimo dobrej passy jedna zła karta wystarczy, aby wszystko zniszczyć... Moim zdaniem bardzo dobrze trafiłaś, porównując życie do gry...
Rozdział jest cudny, chociaż tak z drugiej strony mało się w nim troszkę dzieje. Myślałam, że będzie jakieś dokładniejsze przeszukanie pokoju Davida, a tu tylko Edward porozmawiał z tymi dwoma policjantami i na tym się skończyło. Nie wiemy, czy coś znaleźli, co by mogło pomóc w odnalezieniu Megan... Za wiele to przeszukanie nie wniosło, jeśli chodzi o dziewczynę, bo jeśli chodzi o jej chłopaka... To coraz bardziej nie podobają mi się odkrycia dotyczące Davida. Podejrzenie, że należał do jakieś sekty czy tam grupy przestępczej na pewno nie napawa nikogo nadziejami na znalezienie tej dwójki żywej. W końcu mogło wydarzyć się wszystko przez ten czas, który minął od ich zaginięcia...
No i pojawił się Ian <3 Uwielbiam tego malca i mimo tego, że było go bardzo mało w tym rozdziale, to niespecjalnie będę narzekała. Od zawsze uważałam Edwarda za wspaniałego ojca i zdania nigdy nie zmienię, bo on taki jest. Serce musi mu się krajać, kiedy nie może spełnić obietnicy danej synkowi, no ale... Klient nasz pan i będąc w pracy nie zawsze się patrzy na upływ czasu...
Każde dziecko jest tak bardzo niezdecydowane. Chyba. Chociaż ja często i teraz nie mogę się zdecydować, jeśli chodzi o pewne sprawy. Ach, to niezdecydowanie -,-
Cóż, zdziwiła mnie trochę śmierć Jack'a. Biedak nie mógł sobie poradzić z tym wszystkim, nie wiedząc pewnie, kim tak naprawdę jest. Może śmierć nie była najlepszym wyjściem, ale nie będę się nad tym rozwodzić. Czasu już nie cofniemy... Zastanawiam się, jak zniesie to Edward. Pewnie nie będzie to dla niego łatwe...
No i na koniec: Bella. Popieram CM Pattzy w tym, żeby pojechał do niej do szpitala. W końcu nie ma nikogo i on jest jedyną osobą (oprócz lekarza), którą interesuje jej los... Czekam na więcej szczegółów o niej ^^
To ja oczekuję niecierpliwie nowego rozdziału. Weny i czasu.
Pozdrawiam,
lilka24
Rozdział świetny. Mało w nim Belli, ale treść, jak zawsze ciekawa. Nie mogę się już doczekać, aż Edward pojedzie do Belli choć, jak zawsze warto czekać.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Lina.
po prostu zakochałam sie w tym blogu *.* życzę ci dużo weny bo piszesz świetnie ;3
OdpowiedzUsuńjest genialneee! <3
OdpowiedzUsuńtwoje pisanie i wgl kocham to <3
bedę tu zaglądać, obiecuję <3
dołączam do obserwatorów i liczę na to samo
http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje ff z Justinem :) http://www.wattpad.com/story/39500185-art-of-killing - również na wattpadzie :)