piątek, 21 listopada 2014

03. Ocal mnie dokładnie na czas


Odwaga.
Ta cecha nie dotyczy każdego. Niestety. Wielu z nas to tchórze. 
Boimy się najmniejszych rzeczy. Boimy się zaryzykować. Boimy się stanąć twarzą w twarz ze swoimi problemami. Ryzykujemy czyjeś życie, aby ochronić swoje. Bo jesteśmy tchórzami.
To jest właśnie przykra prawda. Widząc jak czai się niebezpieczeństwo, staramy się od niego uciec jak najdalej, aby ocalić swoją skórę. Nie obchodzi nas to, że przez nasze tchórzostwo mogą ucierpieć inni. A nawet jeśli, wypieramy ze swojego umysłu poczucie winy.
Na szczęście na tym świecie są jeszcze ludzie, którzy wygrywają ze strachem i potrafią pomóc innym, nie bacząc na to, że sami mogą przy tym ucierpieć.
~*~
Odwaga? A może tchórzostwo? Która z tych dwóch cech tyczyła się przystojnego, zielonookiego detektywa? To bardzo proste pytanie, a jeszcze prostsza była odpowiedź. Odwaga. Bo czy człowiek, który ryzykuje swoim życiem, aby ocalić niewinną osobę, może zostać nazwany tchórzem? Kolejne pytanie mogłoby brzmieć: Czy jako detektyw mógłby być tchórzem
Owszem, detektyw może nie mieć w sobie za grosz odwagi. Lecz tylko wtedy, gdy jego praca polega na robieniu zdjęć niewiernym mężom lub żonom.
Właśnie na tym polegała kiedyś praca Edwarda. Jechanie za mężczyzną, któremu nie ufała żona (i na odwrót), ale od samego początku pracy detektywa ciągnęło go do czegoś więcej. Zajęcie, które miał, nie satysfakcjonowało go ani trochę. Przejście do niebezpieczniejszych zadań przyszło mu naprawdę przez przypadek. Nie miał jeszcze własnej firmy. Słyszał, jak jego szef rozmawia z jednym z najlepszych detektywów o najważniejszej sprawie, jaką dostali. Rzucił propozycję, co mogliby zrobić, aby śledztwo ruszyło do przodu. Zawsze będzie pamiętał ich miny. Obaj popatrzyli na siebie, zapewne myśląc: Czemu nie wpadliśmy na to wcześniej? Jak się okazało, to było strzałem w dziesiątkę.
Doskonale pamiętał na czym polegała tamta sprawa. Także zaginięcie młodej dziewczyny. Aimee, jeśli się nie mylił. Ale z niej przynajmniej nie robiono niewiniątka. Jak się okazało, nastolatka zaszła w ciążę ze swoim nauczycielem historii. Jej chorobliwie zazdrosny były chłopak ją porwał, a następnie żywcem zakopał w ziemi. Cóż, są ludzie, którzy nie mają skrupułów.
Od tamtego momentu Edward dostawał coraz poważniejsze zlecenia, aż w końcu pożyczył sporą sumę pieniędzy od rodziców i ruszył z własną firmą detektywistyczną. Często współpracował z policją. Kiedyś myślał nawet aby wstąpić do FBI lub innej jednostki specjalnej, ale to byłoby bardziej niebezpieczne niż jego paca. Większe ryzyko, że skończy swoje życie na akcji. A nie mógł zostawić Ian'a samego, bez matki i z możliwością straty ojca.
Wrócił późnym wieczorem i pierwsze co zrobił, to zajrzał do pokoju synka. Mały spał w swoim łóżeczku, przytulając do siebie dużego misia. Bezszelestnie podszedł do łóżeczka, zdjął z siebie ubrania i położył się obok synka, uważając, aby go przypadkiem nie obudzić. 
Westchnął cicho i zamknął oczy. Znowu nic w sprawie Megan. Nikt nie wierzył w ucieczkę z domu. On wprawdzie też nie, ale porwanie również nie wchodziło w grę. Co wiedział na pewno? Ktoś go ciągle okłamuje. Rodzice na pewno nie. Chcą odnaleźć córkę i nie ukryliby żadnego faktu. Więc kto? Odpowiedź jest prosta: przyjaciółka zaginionej. Następnego dnia będzie musiał pojechać do domu Ashley i ją trochę przycisnąć. Na pewno wie coś, czego mu nie powiedziała.
Może Megan miała chłopaka? Może to z nim spotkała się tamtej nocy, której zaginęła? Zaginęła, nie uciekła. Pomyślmy logicznie. Czy gdy ucieka się z domu, nie bierze się ze sobą jakichś ubrań, pieniędzy? W tym przypadku ubrania i karta Megan były w jej pokoju. Co jeszcze? Co przeoczył?
Musiał znaleźć jej telefon. Być może na nim znajdowało się coś, co pomogłoby mu w rozwiązaniu tej sprawy. Dziewczyna nie mogła się rozpłynąć w powietrzu. Ktoś, kto był zamieszany w jej zaginięcie, bardzo dobrze to wszystko wykombinował. Jednak nikt nie jest perfekcyjny. Każdy zostawi po sobie jakiś ślad. Choćby najmniejszy, który on musiał znaleźć.
Głowa zaczęła go boleć. Westchnął cicho i przytulił do siebie Ian'a, całując go wpierw w czoło. Co by zrobił, gdyby to ten mały chłopiec zaginął? Nie miał pojęcia. Ale szukałby go dniami i nocami. Przeszukałby każdy centymetr świata, jeśli byłaby taka potrzeba. Utopił nos w jego miedzianych włoskach. Nigdy nie zamierzał pozwolić, aby stała mu się jakakolwiek krzywda. Zamierzał go chronić całe swoje życie. Taka jest rola rodziców.
 Tatuś.  Usłyszał cichy szept, a drobne ciało chłopca wtuliło się w niego mocno.  Psysedłeś.
 Zawsze przychodzę, kochanie.  Poprawił kołdrę.  Byłeś grzeczny?  Uśmiechnął się lekko, widząc, jak chłopiec przeciera oczy piąstkami.
 Zawse jestem. Pójdziemy jutlo na lody?  zapytał.
Ledwo co się przebudził, a już myśli o słodkościach. Edward miał powiedzieć, że następnego dnia czekało go dużo pracy i nie da rady, ale zobaczył proszący wyraz twarzy chłopca.
 Pójdziemy  szepnął. – Ale teraz musisz iść spać, bo jest bardzo późno. Dobranoc, szkrabie.
 Doblanoc, tatusiu.
Nie zgasił lampki na noc. Ian bał się ciemności i światło zawsze było zapalone. W jego pokoju i w swojej sypialni mężczyzna specjalnie zamontował regulowane światło, które czasem zastępowało lampkę. Nie był idealnym ojcem, ale starał się być jak najlepszy.
Ojciec Edwarda zmarł, gdy ten miał trzy lata. A dokładniej zapił się na śmierć. Nigdy nie przytulił swojego syna, nie zabrał go na spacer, nie grał z nim w piłkę czy inne gry, choćby planszowe. Przynajmniej Edward niczego takiego nie pamiętał. Pamiętał za to wrzaski i ciągłe kłótnie z jego mamą. Był beznadziejnym ojcem. Nie był zadowolony z ciąży swojej żony, Elizabeth. Próbował nakłonić ją, aby oddać dzieciaka do domu dziecka, albo nawet wyrzucić do jakiegoś śmietnika. Po co im był jakiś wrzeszczący bachor? Ale Elizabeth nie zamierzała się na to zgodzić. To był jej syn, którego kochała. Nie mogła zapewnić mu luksusów, ale mogła zapewnić to, co było najważniejsze: miłość.
A potem, w wieku sześciu lat, stracił nawet ją. Został s a m. Był małym i przestraszonym chłopcem, który co kilka miesięcy trafiał do innej rodziny, aż uciekł i przez jakiś czas był bezdomny. Ale w końcu los postanowił mu to wynagrodzić i spotkał państwa Cullenów, którzy go pokochali, a on pokochał ich. Byli dla niego jak rodzice, dlatego starał się być dla nich jak najlepszym synem.

 Babcia obiecała, se pojedziemy do wesołego miastecka!  Chłopiec gestykulował rękami, relacjonując ojcu swój wczorajszy dzień.
Chciał, aby wiedział o nim wszystko. Opowiadał w najdrobniejszych szczegółach. A Edward słuchał wypowiedzi syna, chłonąc każde słowo. Dzięki temu czuł, że był z nim przez cały czas. Pewnie innego rodzica by nie zainteresowało to, jaką bajkę oglądało ich dziecko, jakimi zabawkami się bawiło, ale on chciał to wiedzieć. Podobało mu się to, że synek mówi mu o wszystkim i obaj czerpią z tej czynności taką samą przyjemność.
 Z kim pojedziecie do tego wesołego miasteczka, brzdącu?  zaśmiał się, przyciskając usta do jego pulchnego policzka.
 S tobom, no a s kim, tato? Guptas s ciebie. – Poklepał ojca po czole, co rozbawiło miedzianowłosego, a jego śmiech rozniósł się po ulicy.
Kilka osób przystanęło, tylko część na nich spojrzała, ale prawie wszyscy się uśmiechali. Gdzieś przeczytał, że to kobiety zajmują się dziećmi. Ale gdyby jego synkiem zajęła się Sara... Nie miał pojęcia jak wyglądałoby teraz życie Ian'a i... szczerze? Nie chciał sobie tego ani trochę wyobrażać. Nie mógłby żyć bez tego małego szkraba, który każdego dnia budzi go ciągnięciem za włosy.
 No dobrze, to pojedziemy do wesołego miasteczka jak tylko będę miał wolne, może być? – Połaskotał szkraba po nosie. Chłopiec złapał go oburącz za dłoń.
 Dobse, panie zaplacowany.  Mały zachichotał. Edward zrobił to samo.
 Panie zapracowany? Robisz się coraz bardziej pyskaty, brzdącu! – Podrzucił go lekko do góry.
 Po tacie!  krzyknął ze śmiechem i wtulił się w ojca mocno.  Ale mje kosias?
 Kosiam cię. – Poczochrał mu włoski.
Szli ulicą, śmiejąc się i rozmawiając o różnych głupotach. Chwile, w których sam na sam z synkiem pozwalały mu się odprężyć, zapominać o wszystkich problemach, nie myśleć o przeszłości.
 Tatusiu, pac! Jaki ślicny!  Chłopiec wskazał na coś małym paluszkiem. Wzrok Edwarda powędrował w kierunku, który wskazywał jego skarb.
Na chodniku siedział bury kot i patrzył się w ich stronę. Zamiauczał i się podniósł. Powoli zaczął wchodzić do ciemnego zaułka. Obejrzał się i znów miauknął, jakby chciał, aby poszli za nim. Nonsens, pomyślał Edward, ale mimo tego, kierowany jakimś dziwnym przeczuciem, także skierował się w głąb zaułka, jednocześnie wyjmując zza paska spodni broń, którą zawsze miał przy sobie.
 Tatusiu? – Chłopiec wtulił się przestraszony w ojca.
 Spokojnie skarbie, nic się nie dzieje.  Pocałował malca we włosy i trzymał go lewą ręką. W prawej miał broń.
Usłyszał jakiś szmer, a potem cichy jęk i bynajmniej ich sprawcą nie był kot, bo ten spokojnie siedział obok jego nóg. Zmarszczył brwi. Co, do cholery?! Zrobił dwa kroki do przodu i już wiedział, co wywołało te dźwięki.
Albo raczej kto.
~*~
Muzyka ani trochę nie przypadła mu do gustu, ale nie był tu po to, aby słuchać piosenek puszczanych przez DJ'a. Odwrócił się na stołku barowym, trzymając w prawej dłoni piwo, a między palcami lewej ręki miał papierosa wypalonego do połowy. Jego wzrok uważnie przeczesywał parkiet, przyglądając się dokładnie każdej tańczącej dziewczynie i odrzucając potencjalne kandydatki.
Myślał, że ta mała dziwka się nada, ale jak się okazało, była za bardzo ciekawska i świętoszkowata. Lubiła takie gówno jak romantyzm. Róże, kolacja przy świecach i inne tego typu pierdoły. A on wręcz przeciwnie. Nienawidził się starać, a przede wszystkim: czekać. Przy niej musiał robić obie z tych rzeczy. Wiedział, że w końcu ją zdobędzie. Wydawało mu się, że to tylko kwestia kilku tygodni. Jednak się przeliczył.
Mała suka zaczęła węszyć.
Na szczęście już jej nie ma. Pozbył się problemu. Wącha teraz kwiatki od spodu i już nie jest dla niego zagrożeniem. Był stuprocentowo pewien, że nie zdążyła pójść na policję, złożyć zeznań i ewentualnie pokazać dowodów, jeśli takowe posiadała. Gdyby tak było, już oglądałby świat przez kratki.
Nie zawsze był taki. Nie należał do grzecznych dzieci, to jasne. Lubił podokuczać młodszym, nastraszyć ich. Jednak gdy wkroczył w dorosłe życie, był zupełnie inny. Gardził przemocą, dostał się na studia. Uczelnia Yale. Chciał być prawnikiem. Już wyobrażał sobie siebie, jak broni swoich klientów i wsadza do więzienia złych ludzi.
Dlaczego tak więc się potoczyło? Dlaczego sam został złym człowiekiem? Chociaż słowo "zły" zupełnie tutaj nie pasuje. Jest zbyt łagodne.
Odpowiedź na pytania była dość prosta. Przynajmniej dla niego. Zakochał się. Kochał Lucy. Była najpiękniejszą, a zarazem najmądrzejszą kobietą jaką znał. Wydawać by się mogło, że nie ma szczęśliwych związków. Zawsze pojawiają się jakieś zgrzyty i pęknięcia, które pozostają. Może się też wydawać, że one z czasem znikną. Nie. Mogą się zrobić jedynie mniejsze, ale zawsze będą wyczuwalne, będą dawały o sobie znać.
A potem... Jeden mężczyzna potrafił w ciągu kilku minut zrujnować całe jego życie, którym była Lucy. Sprawił, że cały jego świat zawalił mu się w posadach. Bo jaki był sens tego wszystkiego, kiedy Lucy nie żyła?
~*~
Jej mózg słabo kontaktował i straciła całkowitą kontrolę nad własnym ciałem. Nie miała zielonego pojęcia gdzie jest i co się z nią za chwile stanie. Spróbowała zmusić się do jakiegoś ruchu, ale nic z tego. Była jakby sparaliżowana, ale wiedziała, że to nieprawda. Ten paraliż, chwilowy czy też nie, był skutkiem substancji, którą jej wstrzyknięto.
Pomyślała o swojej rodzinie. Co oni teraz przeżywają, nie mając od niej żadnych oznak życia? Czy jej szukają? Na pewno. Kochali ją. A ona kochała ich. Żyła w szczęśliwej rodzinie. Pełnej miłości.
Usłyszała jakieś głosy, ale nic nie rozumiała. Dźwięki, które powinny być słowami, były jedynie szmerami.
Jedyne o czym jeszcze myślała oprócz przyjaciół i rodziny to moment, w którym ją zabiją, kończąc tym samym jej cierpienia.
_______________________________________________
Witam!
Kochani, ja naprawdę bardzo was przepraszam za tak długą przerwę! Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Chodzi o to, że moja wena po prostu wyparowała. Ilekroć starałam się coś napisać, nic mi z tego nie wychodziło. Do tego ciągle myślę, o usunięciu tego bloga. Dokończyłabym w takim wypadku niewolnicy-wyspy this-is-not-true.
Jeszcze raz b a r d z o  w a s  p r z e p r a s z a m! Jeśli blog nie zostanie usunięty, postaram się napisać notkę szybciej. Chyba, że znów dyrektor przez dwa tygodnie będzie bawił się moimi nerwami. Teram odzyskałam tablet, więc będę pisała częściej. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię pisać na komputerze notek. Taki mój już typ.
Zastanawiałam się także, aby dodać nową zakładkę. Forum. Aby każdy mógł się wypowiadać na dowolny temat, czytelniczki i bloggerki lepiej by się poznały, ale jeszcze nie wiem. A co wy o tym sądzicie?

Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział wcale nie jest kijowy, wręcz przeciwnie. Odwołując się do Twojego komentarza u mnie, to ja powinnam mieć kompleksy przez ciebie, naprawdę.
      Nie usuniesz tego bloga, bo ja Ci nie pozwalam, a ty liczysz się z moim zdaniem, prawda? Prawda!
      Jejusiu! Jaki ładny szablon, ciekawe kto Ci go zrobił, kochanie, hm? Ślicznie tutaj! Możemy obserwować postępy, patrząc na poprzedni szablon, a na ten c:
      Ale różowo w tym rozdziale, no i fioletowo. Nie wiem, czy nie za dużo tego :) Jest trochę błędów interpunkcyjnych, głównie są to przecinki. Human przeprasza <3
      Okej, to było tak na początek, teraz przejdźmy do skomentowania najważniejszego, czyli samego rozdziału.
      A więc, pierwsza część wyszła Ci bardzo fajnie, mała odgapiaro! Też zawsze filozofuje na początku, ale jako, że się przyjaźnimy i w ogóle, Ty bardzo mocno mnie kochasz to pozwalam ci :D
      Część druga, to jakaś telepatia, bo pisałyśmy rozdziały mniej więcej w tym samym czasie i u mnie Edward też spał z swoim dzieckiem, soł, coś tu jest na rzeczy.To po prostu przeznaczenie. Swoją drogą - o dzieciach mówiąc - mały Ian jest przesłodki i bardzo, bardzo go pokochałam, a to tylko trzy rozdziały! Wygadana z niego bestyjka! Wie jak zripostować tatusia. Mnie kwestie tego kota wyjaśniłaś wcześniej, bo tego nie rozumiałam, patrząc na to tak, że Bella umiera i przyszło jej głaskać jakiegoś brudnego dachowca XD
      Część w klubie, stawiam na to, że to człowiek, który zlecił zabicie Isabelli.
      No, to tego, mam nadzieję, że weźmiesz ze mnie przykład i rozdział 4 dodasz szybciej.

      Kocham,
      CM Pattzy

      Usuń
  2. Druga! Hue hue :)
    Do cego ty mnie zmusas kiedy tak boli mnie łepek :P
    Rozdział super! Co ty mnie tu gadasz, że kcesz USUWAĆ blogacza? MENDOZO! :/ A wiesz co? Wet za wet, usuwaj se, tak jak mi mojego każesz usuwać.
    Rozdział boski! Ciągle było parę niewiadomych, na przykład w tym klubie. Gościu to niedoszły zabójca, jak uważa Kinga? Któż to wie. Hahah, tylko ty, Kapucynko niedobra.
    hehe, a Ed znalazł Bell i ją weźmie do domu?
    Jestem ciekawa, czy ta zaginiona dziewczyna ma coś wspólnego z Jamesem... Albo z kimś.
    Czekam na NN i mam nadzieję, że będzie szybciej.
    Buziaki
    Dobranoc
    Małpiaczek.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to komentuję. Boże nienawidzę komentować i ogl pisać na blogach z telefonu xD Ale robię to dla Ciebie, więc chcę widzieć wdzięczność w postaci nie usuwania bloga. Bo przysięgam, że jak usuniesz, to jak znowu przyjadę do Waw-y to pojadę na to Twoje zadupskie miasto i skopię Ci dupę. A z glanów boli u.u
    A teraz, co do rozdziału. Myślę, że wszystko zostało już powiedzialne, genialne i tyle. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest cudowny, jak wszystkie i w ogóle nie rozumiem Twoich słów o usunięciu bloga. Historia zapowiada się wspaniale i wcale nie rozumiem twojej decyzji :/ Ale nic nie wymuszam.
    Ian jest taki słodki *.* Wiem, że się powtarzam, ale co tam. I potrafi tak dogadać tacie, że ten nie wie, co odpowiedzieć... Cudowny malec, nie ma co ;) A wspólne wyjście jego i Edwarda po prostu cudo. Tak cudnie czyta się o Edwardzie jako ojcu, takim kochanym, opiekuńczym... No sama wiesz :)
    I coś czuję, że ta dziewczyna, którą Edward znalazł w tym zaułku, to Bella. Mądrala z tego kota, że przyprowadził tam Edwarda i Iana. Wiedział, kogo zaprowadzić :p
    A ten pomysł z zakładką forum to nawet ciekawy pomysł. Ja jestem za :)
    No i czekam na nn :) I ani mi się waż myśleć o usunięciu bloga! Ja się nie zgadzam!
    Weny i do napisania :*
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :* jejku, naprawdę fajnie piszesz :) masz swietny styl, zazdroo :P naprawdę, masz potencjał i nie waż się kończyć pisać! Nie usuwaj mi tego bloga, bo będzie źle :P Życzę weny i pomysłów :) no i jeszcze raz; nie kończ pisać!!!!!!!!

    Pozdrawiam ~ Dacia. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny rozdział!!!!! W końcu ktoś ją znalazł... Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli mam być szczera to nie za bardzo przypadł mi do gustu ten rozdział, może jeśli bedzie troche więcej akcji to bedzie ciekawiej a mniej opisów, no nie wiem. Ale może faktycznie masz racje, aby skupić się na tych dwóch pozostałych blogach, które moim zdaniem są naprawdę dobre. Dobra koniec tego marudzenia, czekam na twoją decyzję. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten blog jest jej najlepszym XD Oczywiście, każdy ma swoje zdanie. To dopiero początek, a opisy są bardzo dobre, o to chodzi w pisaniu. Opisy to część sukcesu.
      Jeśli nie spodoba się jeden rozdział, nie można oceniać całości - taka moja uwaga:)
      Będę bronić jak lew tego bloga, bo to jej najlepsze dzieło.

      Usuń
    2. Cieszę się, że wyraziłaś swoją opinię. Tylko mi Ciokołka zbulwersowałaś.
      Może i bym go usunęła, ale właśnie została mi złożona groźba, że jeśli usunę bloga, w wakacje moje zdrowie ucierpi przez to, że CM Pattzy zrobi mi krzywdę.
      A co do tego, że jest dużo opisów... Mi właśnie o to chodziło. Gdybym chciała dać więcej dialogów, to na pewno bym je dała.

      Ciokuś, dziękuję za obronę :* Ty mój obrońco ^.^

      Usuń
  8. Wiedziałam, że nie wyrobię. xD Odleciałam w połowie tej notki i obudziłm się totalnie zmęczona, ale co tam, warto było.
    NIE USUWAJ BLOGA!!! ZROZUMIANO? Nie pozwalam, bo jest cudny i Ian jest tak słodki, a Edward jako ojciec... No po prostu mnie zatkało.
    Co do opisów to wcale ich nie skracaj, bo są cudowne jak cała reszta i wyjaśniają więcej, niż dialogi.
    Jak usuniesz bloga, to Cię znajdę i nie będę już miła. Pytałaś wczoraj, czy masz się bać? Jeśli ten CUDOWNY blog zniknie, to tak.
    Przypominam o informowaniu mnie, pozdrawiam i czekam na część dalszą. ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo fajny. Przyjemnie i lekko się go czyta.
    Czekam na kolejną notkę.
    Pozdrawiam.
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest na prawdę świetny :3 i nie chce tu słyszeć o żadnym usuwaniu bloga bo jest za dobry! a tak w ogóle to jest ten wymęczonym komentarz ode mnie tak! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisz sobie gdzieś ten adres kotku ^.- I ty jesteś rowerem, pamiętaj o tym :*

      Usuń
    2. Już Sobie zapisałam Słonko :3 Nadajesz się ewentualnie na składka Kochanie :*

      Usuń
    3. Masz coś do składaków? :c Składaki są najlepszymi rowerami świata :3

      Usuń